Przez chwilkę nie było mnie z Wami. Urlopowałam. Pozazdrościłam Szymusiowej Mamie, która z Mężem i Skrzacikiem wypoczywała w przecudnym Łagowie Lubuskim i spontanicznie dołączyłam do nich.
I choć ten mój niespodziewany wyjazd nie trwał długo, wróciłam naładowana pozytywną energią, pełna zapału i pomysłów. Było cudownie, zresztą oceńcie sami:-)
Ośrodek, w którym mieszkaliśmy usytuowany jest w lesie, nad samym jeziorem.
Podczas spacerów można podziwiać takie widoki....
Cudowne okoliczności przyrody, uwiecznione przez SM...
I Szymcio... To właśnie tęsknota za nim sprawiła, że dołączyłam do nich...
Kiedy w zasięgu wzroku mam takie widoki odpoczywa moja dusza. A kiedy dusza jest wypoczęta to ciało potrafi się dostosować:-)
A teraz niespodzianka...
Szymcio pływak:-) Przyszły Mistrz Olimpijski, najmłodszy plażowicz w Łagowie:-)
Sprzęt pływający jeszcze troszkę przyduży, ale jak widać Pan Najważniejszy radzi sobie świetnie:-)
Czas na spacerek....
I na dzierganie na na plaży ( wzbudziłam tam niezłą sensację:-)
W tak zwanym ,,międzyczasie" udało mi się wydziergać ślubny szal, ale o tym w następnym poście.
A teraz czas na refleksje....
Całkiem niedawno dołączyłam do blogowego świata, a już udało mi się poznać tyle wspaniałych, utalentowanych, inspirujących mnie osób...
Tęskniłam za Wami wszystkimi... I za Waszymi wpisami.
Wzruszyła mnie dzisiejsza wiadomość od Joli- martwiła się moją nieobecnością... Czy może być coś piękniejszego od świadomości, że gdzieś tam, czasami daleko, czasami bliżej jest Ktoś, kto o Was myśli?
Dziękuję....Uwielbiam z Wami być:-)
A teraz zmykam do czytania Waszych postów- mam tyle zaległości do nadrobienia.
Pozdrawiam wszystkich bardzo cieplutko:-)