Miał być still. Dla mnie. Zakupiłam w tym celu żółtą włóczkę Balade ( jakoś tak ostatnio wzięło mnie na kolor żółty- chyba chronicznie potrzebuję słońca);
I tak wydziergałam korpus do kieszeni oraz oba rękawki i stwierdziłam, że oczka nie są tak równe jak bym sobie tego życzyła. Ponieważ jestem przeciwniczką ufo-ków - sprułam to, co zrobiłam natychmiast. Zaraz potem oczywiście cały proces prostowania włóczki- od ręki, bo wszystko musi być w idealnym porządku.
A potem wpadłam na genialny pomysł, żeby z Balade zrobić próbkę i potraktować ją wodą.
I, jak się zapewne domyślacie, po zmoczeniu- wszystkie oczka wyrównały się idealnie:-).
Teraz- w ramach pokuty za własną głupotę odstawiłam stilla na czas bliżej nieokreślony i dziergam z włóczek zalegających w szafie.
I tak oto powstała żółta kamizelka wydziergana z 6 motków włóczki Nepal na drutach 4,5 mm.
Potrzebowałam takiego ,,ogrzejpleca" na tegoroczną huśtawkę pogodową:-).
Kamizelka robiona w całości od dołu, z niewielkim dekoltem i lużno opadającymi ramionami.
Wzór listeczkowy- mój ulubiony:-)
Tak prezentuje się jedyny szew ( na ramionach).
I na koniec jeszcze przyszły mistrz olimpijski w sportach zimowo- ekstremalnych, czyli Śnieżny Skrzacik:-)
Odwagę zapewne odziedziczył po rodzicach. Aż strach się bać, co będzie wyczyniał za rok:-)
Szymusiową Mamę przepraszam, ze podkradłam jej zdjęcia, ale nie mogłam sobie odmówić:-)
Bardzo serdecznie pozdrawiam wszystkich i dziękuję za ciepłe słowa:-)
Ela.