Otwieram oczy, przeciągam się leniwie. Jeszcze wcześnie, jeszcze mi się nie chce opuszczać ciepłej pościeli. Ale w sklepie osiedlowym ma być dzisiaj dostawa papieru toaletowego. Przejść obojętnie obok takiego rarytasu? Nigdy w życiu. Wstaję więc szybciutko i w kolejkę. Ahoj przygodo:-)
8.00
Pierwsza partia zakupiona. towaru jest dużo. Szybko przeliczam w myślach- zdążę obrócić jeszcze conajmniej dwa razy. Ustawiam się ponownie w kolejce.
10,00
Zakupy zrobione. Dwadzieścia cztery roli papieru toaletowego....Pełnia szczęścia...Cudnie zapowiada się ten Nowy 1985 rok:-)
11,00
Rozbolał mnie brzuch. Jestem na siebie zła za to świąteczne obżarstwo. Łykam pabialginę, biorę do rąk druty. Do wieczora muszę skończyć ten sweterek, zamierzam wystąpić w nim na Sylwestrze u Teściowej.
14.00
Brzuch boli nadal, raz mocniej raz słabiej. Kolejna tabletka, szklanka herbaty miętowej. Będzie dobrze- musi być:-)
16,00
Do zrobienia pozostał jeszcze jeden rękaw, ale zanim go zacznę, pozszywam już poszczególne kawałki ( nie wiedziałam wtedy o istnieniu czegoś takiego jak blokowanie).
17,30
Cholerny brzuch, chyba zrobię sobie ciepłą kąpiel. Relaksując się w wannie rozmyślam nad tym, co przyniesie mi Nowy Rok.
18,30
Zostały do zrobienia jeszcze trzy rzędy. Dobrze, że zdążyłam się wykąpać, przyszykować do wyjścia. teściowa nie lubi jak się spóźniamy. Rozumiem ją- ja sama tego nie lubię.
18.45
Brzuch boli coraz mocniej, te ostatnie rzędy dziergam, chodząc w kółko po pokoju. Udało się, teraz szybciutko przyszyć i voila:-). Mąż krzyczy z kuchni: ,,dzwonię po pogotowie"
Nie opieram się, nie mam już siły.
19,00
Miły Pan w karetce jest bardzo zdziwiony. Jest Pani pewna? Teraz? A nie widać, żeby Pani jakoś specjalnie cierpiała....Pocałuj mnie w d....- mówię w myślach i po chwili zastanawiam się, czy przypadkiem nie powiedziałam tego głośno.
19.15
Jestem już w szpitali, w gabinecie zabiegowym Izby przyjęć. Zawsze lubiłam zainteresowanie swoją osobą, ale ten ruch wokół mnie chyba mnie przerasta....
Już nie zdążymy, wszystko odbędzie się w tym gabinecie
19,25
Głośny płacz. Nie, nie mój, choć łzy spływają po moich policzkach jak krople deszczu....
3.25 kg, 54 cm szczęścia. Moja córeczka, mój wymarzony, wyczekiwany, wyśniony cud.
Spełniło się. Jestem Mamą. Najszczęśliwszą na świecie. Witaj Maleńka:-)
22.00
Jestem już na sali. Wpatruję się w tę bezbronną istotkę i już wiem, że zrobię wszystko, co w mojej mocy by zawsze była bezpieczna, kochana i szczęśliwa....
Kochana moja... Najpiękniejsza....
Dzisiaj kończysz 30 lat- 10950 dni... Dziękuję Ci za kazdy dzień, za każdą chwilę, za każdy Twój uśmiech, za każde wypowiedziane przez Ciebie słowo ,,Mami:...
Dziękuję za Twoje dobro, za sposób w jaki postrzegasz świat, za zaufanie, jakim mnie obdarzyłaś, za to uczucie tęsknoty, kiedy nie mogę Ciebie zobaczyć....
Za wspaniałego Zięcia, za Szymonka....
Za to, że jesteś, że kochasz i że ja mam kogo kochać....
Za to, że dajesz tak wiele, nie biorąc nic w zamian. Za to, że jesteś po stokroć lepszą Mamą, niż ja byłam...
Kocham Cię córeczko i choć to Twoje urodziny są dzisiaj, ja życzę sobie, aby tych Sylwestrów razem z Tobą było w moim życiu jak najwięcej.
Ciągle mi Ciebie mało, ciągle nie mogę się Tobą nacieszyć.....
Guzików do swetra nie zdążyłam wtedy przyszyć:-)