....jestem w tym samym miejscu co wczoraj:-)
Pozytywnie nastawiona do tematu, wiedząc, że myslami jesteście ze mną, bezstresowo udałam się w miejsce, gdzie rezydują Orzecznicy.
Celowo nie używam tu słowa lekarz, bo o jakimkolwiek leczeniu w tym przypadku nie ma mowy, to jedynie urzędnicy, będący na liście płac ZUS-u, którzy w kilkanaście minut decydują o naszej przyszłości.
Ale okazało się, że będąc Orzecznikiem, można też być istotą gatunku ludzkiego.
Całkiem przyjemna (czytaj: nie odpychająca) Pani sprawiłą, że nie czułam się intruzem, wyłudzaczem, oszustem, udawaczem itp.....
Dokładnie wypytała mnie o wszystko, zmierzyła ciśnienia, kazała poruszać głową i rękoma, po czym stwierdziła, iż wymagam, konsultacji ortopedy. I tu moje zaskoczenie- wszak powodem mojej wizyty były w większości schorzenia ortopedyczne.
Posłusznie zatem udałam się pietro wyżej w celu konsultacji. Po kilkudziesięciominutowym oczekiwaniu okazało się, że niestety- ale ortopeda jest dziś nieobecny. I z tego powodu wręczono mi ponowne zaproszenie- tym razem na środę, na 10,00.
Sama nie wiem, co powinnam myśleć na ten temat. A może poprostu zdać się na los....
Ahoj przygodo- zaczynam od nowa:-)
Bardzo dziękuję Wam za ściskanie kciuków i za wszystkie pozytywne fluidy i nieśmiało proszę o powtórkę pojutrze:-)
Ściskam Was bardzo ciepło.
Ela