Nie było mnie z Wami ponad dwa miesiące. To nie był dobry czas. W mojej głowie rodziły się myśli o zamknięciu tego miejsca, zamknięciu bloga. Zdecydowanie więcej argumentów było za....Przewazył jeden: motto mojego bloga,, ocalić od zapomnienia"... I oto jestem.....
Przez ten czas wiele wydarzyło się w moim życiu. Chwile dobre przeplatały się z tymi złymi, a tych zdecydowanie było więcej. Życie mnie nie oszczędzało- kopniak za kopniakiem, upadek za upadkiem. W końcu udało mi się podnieść. Stoję na jeszcze chwiejnych nogach, od kopniaków i upadków bolą mnie przysłowiowe ,,cztery litery", ale uparcie powtarzam sobie, że.....,,ta zima musi kiedyś minąć"....Ten czas zmienił mnie bardzo- zarówno fizycznie jak i psychicznie. To dobra zmiana.
Jak zapewne wiecie, trzy tygodnie z tego okresu przypadły na mój pobyt w szpitalu, na Oddziale Rehabilitacji w Świebodzinie. Czas spędzony tam pozwolił mi nabrać dystansu do wszystkiego, odizolowac się od problemów dnia codzienego, wyciszyć, złagodnieć.....
Ale jednak przede wszystkim wrócić do zdrowia, zwiększyć sprawnośc swoich rąk.
Uwielbiam ten Oddział. Za wszystko....Niegasnący uśmiech pracującej tam kadry, za ciepłe i miłe słowa, za czystość, profesjonalizm, za indywidualne podejście do pacjenta.......
Wiem, że napewno wrócę tam kolejny raz......
Oczywiście głównym wyposażeniem mojego szpitalnego ekwipunku były druty i niteczki- stanowiły ponad połowę mojego bagażu. Tym razem jednak robótki powstawały nieśpiesznie i powoli. Wolny od zajęć rehabilitacyjnych czas przeznaczałam głównie na spacery.......
Kilka szpitalnych udziergów jednak powstało- czapki i chusta. I żeby dalej Was nie zanudzać przejdę od razu do zdjęć:
Robótkowo to na tyle.
Teraz kilka zdjęć szpitalnego dziedzińca i jego mieszkańców oraz fotorelacja ze spacerów:-)
I kilka zdjęć ze spacerów oraz odwiedzin u Jezuska.
Dzisiaj na tyle. Jeśli ktoś dotrwał do końca tego postu- wielki szacunek:-)
W następnym relacja z urlopu:-).
Pozdrawiam Was bardzo ciepło z nadzieją, że ktoś tutaj jeszcze zagląda:-)
Ela.